niedziela, 29 listopada 2015

Part Eight

Z całej siły ściskałem metalową klamkę, starając się pozbierać rozbiegane myśli w logiczną całość. Ledwo powstrzymywałem napływające do oczu, słone łzy, będące pewnego rodzaju potwierdzeniem przytłaczających mnie uczuć. A już teraz, po tak krótkim czasie wiedziałem, że zakochałem się w niej bez opamiętania. Zwyczajnie oszalałem na punkcie tej pięknej, subtelnej monakijki stającej się moim osobistym ideałem. Nie mogłem spieprzyć kolejnego związku, który przecież nie zdążył się nawet na dobre zacząć. Anabelle była dla mnie zbyt ważna, by tak po prostu odpuścić, zapomnieć. Nie umiałbym tego zrobić.
Zapukałem i słysząc ciche proszę, powoli wszedłem do środka. Czując walące w piersi serce przeniosłem wzrok na jej zmarnowaną sylwetkę. To był moment, w którym zapragnąłem przywalić samemu sobie za to, co w przeszłości zrobiłem. Widok wody spływającej po jej zaróżowionych, delikatnych policzkach doprowadzał mnie do stanu emocjonalnej agonii zmieszanej z kłującym cierpieniem. Czymś, czego nie mogłem znieść. Najchętniej przyciągnąłbym ją do siebie i mocno przytulił, zapewniając o dobrym zakończeniu danej sytuacji. Znalazłem się o krok od wykonania tak zuchwałego czynu, ale nie chciałem jeszcze bardziej powiększać powstałego tak nagle między nami dystansu. Dlatego podszedłem do niej, skulonej przy niemalże spakowanej walizce i uważnie, jakby mimochodem położyłem dłoń na jej ramieniu.
- Coś się stało? Wcześniej nigdy nie...
Gdy zauważyła, że to nie Nico za nią stoi, porządnie zadrżała i odskoczyła. Te ciemne, zwykle pałające energią tęczówki przepełnione były bólem budzącym we mnie niesamowicie mocne wyrzuty sumienia. Przeszłości nie zmienię, żałuję tylko, że dowiedziała się o niej w tak beznadziejny sposób.
- Ana, proszę...
- Wyjdź stąd!
Wskazała na drzwi, odsuwając się możliwie jak najdalej. Co chwilę ścierała z twarzy łzy, ale nie miało to większego sensu, bowiem zaraz pojawiały się kolejne, sprawiając, że moje serce obficie krwawiło.
- Wysłuchaj mnie, to nie tak... - spróbowałem jeszcze raz, jednak zaraz mi przerwała.
- Nie chcę na ciebie patrzeć! Rozumiesz?!
Zacisnąłem powieki, dając upust wszystkim targającym mną emocją. Nie mogłem dłużej trzymać tego w sobie. Po prostu się rozpłakałem.
- Wiem, że nie ma usprawiedliwienia na to, co zrobiłem, ale możesz mnie chociaż wysłuchać. - Podszedłem do niej z ulgą zauważając, że dała mi dokończyć zdanie. - Cholernie mi na tobie zależy i nie chcę, żeby to wszystko się tak skończyło. - Opuszkami palców u dłoni musnąłem jej skroń, wywołując przyjemne ciarki przechadzające się po całym ciele. - Skończyło, zanim jeszcze w ogóle zdążyło się zacząć.
- Sebastian... Ja... Ja tak nie umiem - wydukała, patrząc prosto w moje oczy. - Nie potrafię tak żyć. W ciągłej niepewności, cierpieniu.
Pokręciłem głową, przysuwając się jeszcze bliżej.
- Nie musisz tak żyć. - Nieznacznie uniosłem kąciki ust, ścierając płynnym ruchem łzy z jej policzków. Przez napięcie wywołane dzielącymi nas ledwie kilkoma milimetrami zebrałem w sobie odwagę, by wreszcie to powiedzieć. - Ana, ja...
- Proszę, proszę! Jaka urocza scenka!
Zaciskając pięści odwróciłem się w stronę Rosberga, opartego o ścianę ze skrzyżowanymi na piersi rękami. Miałem ochotę zabić go wzrokiem za przerwanie tak ważnego dla mnie momentu.
- Ile razy ma jeszcze powtórzyć, żebyś się wyniósł?! - zawołał, a na jego czole pojawiła się charakterystyczna dla zdenerwowania zmarszczka. - Ona nie chcę Cię znać!
- Pozwól, że sama będę decydowała, czego chcę, a czego nie - wydusiła, stając pomiędzy nami. Przez chwilę poczułem przypływ nadziei, tylko po to, by zaraz pogrążyć się w jeszcze większym bólu. - Ale tym razem Nico ma rację. Przepraszam...
Posłała mi spojrzenie przepełnione cierpieniem. Ja ją raniłem, z każdym kolejnym krokiem postawionym w kierunku drzwi uświadamiałem to sobie coraz bardziej. Ale mimo wszystkich tłoczących się w mojej głowie wątpliwości nie umiałem opanować chęci pogonienia za nią, gdy skulona znalazła się już na korytarzu.
- A ty gdzie?! - Na drodze do drzwi stanął Niemiec, dźgając mnie palcem w klatkę piersiową. - Jeśli myślisz, że możesz bezkarnie mieszać jej w głowie, to się grubo mylisz!
Prychnąłem sarkastycznie, unosząc brwi.
- Co Ci do tego? Czemu zawsze musisz wpieprzać się tam, gdzie cię nie chcą?
Uniósł zaciśniętą dłoń i zamachnął się, jednak w ostatniej chwili złapałem jego nadgarstek. Syknął, kiedy wykręciłem go nienaturalnie, puszczając po krótkiej chwili.
- Nie waż się jej więcej zranić, bo ostro tego pożałujesz! - Jeszcze godzinę temu myślałem, że nie mogę bardziej go znienawidzić. Myliłem się. - Zwyczajnie się od nas odczep, to wszyscy będą szczęśliwi.
- Jesteś śmieszny...
- Nie. Po prostu kocham ją całym sercem i nie pozwolę, by kretyn twojego pokroju się do niej dobrał! Ona jest moja, rozumiesz?! - warknął, prowokująco łapiąc moją koszulkę. - Na torze może jeździłeś z jedynką przez cztery sezony, ale tego wyścigu nie dam ci wygrać!
Zaśmiałem się, jednocześnie wyrywając z jego uścisku.
- To nie żaden wyścig, Ana nie jest przedmiotem! Dopóki tego nie pojmiesz, nie będziesz mógł z nią być.
Wyminąłem go i skierowałem się ku wyjściu, tłumiąc w sobie chęć przywalenia mu w twarz. Musiałem być silny. Wyjechać stąd i możliwie jak najszybciej ją odzyskać. O ile w ogóle jest to jeszcze możliwe...

***

Za szybko i zbyt mocno przywiązuję się do ludzi. Za łatwo otwieram się na innych, a co za tym idzie, zaczynam ufać. Zawsze dostrzegam tylko to, co dobre, zapominając, że każdy ma też drugie, gorsze oblicze. A później cierpię, jak teraz.
Drżąc z bólu i strachu przed wizją utraty tak ważnej dla mnie osoby zajęłam miejsce w samolocie, praktycznie na nic nie zwracając uwagi. Nico został zatrzymany przez kilku fanów, więc miałam chwilę dla siebie, na racjonalne przemyślenie obecnej sytuacji. Przecież musiałam jakoś żyć dalej. Brnąć przed siebie i spełniać marzenia, choć jego widok w trakcie weekendów wyścigowych z całą pewnością nie będzie łatwym do zniesienia doznaniem.
Potrzebowałam zapomnieć. Zakopać wspomnienia tych czułych, niezwykle ciepłych ramion dających mi szczęście i hipnotyzujących, szarobłękitnych oczu, by później ruszyć z impetem przed siebie, ponownie się zakochać. Tym razem w kimś wartym owego uczucia.
Wraz z wybiciem siedemnastej dwadzieścia Rosberg zajął miejsce obok, a z głośników nad naszymi głowami rozległo się polecenie zapięcia pasów. Nie miałam wystarczającej siły woli, by po nie sięgnąć, dlatego z wdzięcznością spojrzałam w oczy przyjaciela, gdy wykonał daną czynność za mnie. Uśmiechnął się, kojąco ściskając mój nadgarstek, najprawdopodobniej w celu dodania krzty pozytywnych emocji, które jednak nie chciały do mnie przyjść nawet najbardziej okrężną z możliwych dróg. Znalazłam się w ewidentnym, przygnębiającym dołku.
- Myślę, że teraz da Ci już spokój - wyszeptał, nadal krzyżując nasze palce na dzielącym dwa miejsca podłokietniku. - Chyba zrozumiał, gdzie jego miejsce w tym wszystkim.
Zacisnęłam zęby tłumiąc jednocześnie ochotę na powiedzenie mu, że miejsce Sebastiana w moim mniemaniu jest zupełnie gdzie indziej, niż w jego. Nie chciałam roztrząsać całej tej sytuacji i dodatkowo kłócić się z osobą będącą dla mnie największym wsparciem. Potrzebowałam go tutaj, przy sobie. A nie gdzieś daleko, obrażonego na mnie i cały świat za wypowiedzenie zdania, którego celem było choć lekkie obronienie imienia Vettela.
Wyjęłam z pospiesznie spakowanej torebki telefon. Starałam się, jak mogłam, by wyraz mojej twarzy nie uległ zmianie po ujrzeniu całej masy nieodebranych połączeń od czterokrotnego mistrza świata. Zyskałam nawet pewną dozę nadziei, gdy po zaciętej walce z własnymi uczuciami udało mi się zatrzymać na swoim miejscu kilka idealnie oddających dany moment łez. Zagryzając dolną wargę skasowałam wszystko z rejestru i nie zwracając uwagi na nieprzyjemne ciarki przechadzające się po plecach wyłączyłam komórkę.
Jeśli czegoś byłam wtedy pewna, to właśnie tego, że wyrzucenie Sebastiana z pamięci nie będzie sprawą pozornie bardzo łatwą. Wręcz przeciwnie. Zaczęłam w ogóle powątpiewać w jakąkolwiek możliwość powodzenia tej mozolnej próby kłócenia się z własnymi uczuciami.

__________
Szczerze mówiąc jedynym, o czym jestem teraz w stanie myśleć jest koniec sezonu F1 i świadomość, że na kolejny wyścig będę musiała czekać nie tydzień, dwa czy w ewentualności cztery, jak to miało do niedawna miejsce, ale aż trzy miesiące!
Cóż, okres na 'byle do marca' uważam za otwarty :')
Dziękuję też za wszystkie niezwykle motywujące komentarze, jesteście wspaniałe!

12 komentarzy:

  1. Hrrr...Rosberg nie cierpię cię!! Tak bardzo ten koleś doprowadza mnie do szału. Chyba nigdy go nie polubię, szczególnie jak przerywa takie romantyczne momenty i próbę pogodzenia i wytłumaczenia. Miesza Anie tylko w głowie i przez niego nawet nie chce wysłuchać Seba.
    Tak bardzo bym chciała, żeby Ana wysłuchała Sebastiana i żeby wszystko się wyjaśniło.
    Jestem bardzo ciekawa, czy jacyś inni kierowcy będą mieli udział w tej historii.
    Czekam na kolejny :* i ja też nie mogę pogodzić się z myślą, że to koniec tego sezonu :'( ale trzeba go przetrwać.
    Życzę powodzenia ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, przynajmniej w tej sprawie się zgadzamy, obie nienawidzimy Rosberga XD
      Cóż, koniec sezonu, minęły już dwa dni, o dwa bliżej do rozpoczęcia kolejnego! Tak, najwidoczniej teraz będę funkcjonowała w ten właśnie sposób.
      Dziękuję za wszystko! ♥

      Usuń
  2. Wrrrrrrrr!!! Grrrrrrr! Nienawidzę Nico! Już tak dobrze szło!
    Seb, tylko się teraz nie poddawaj! Mam nadzieję, że będzie bardzo natarczywy i w końcu Ann go wysłucha. I szkoda, że Seb go nie uderzył xD Czułabym się wtedy lepiej :P
    Sezon się skończył ;((((( Nie mogę uwierzyć, że tak szybko ten rok przeleciał. Jeszcze nie dawno wstawałam rano, żeby zobaczyć F1 w Australii, a tutaj znów trzeba tak długo czekać ;( No ale z drugiej strony był to super sezon w wykonaniu Ferrari, z czego ogromnie się cieszę :D Byle do marca!
    Cudny rozdział, pomimo Rosberga xD
    Całusy, Molly :***

    PS. Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co wy wszystkie macie z tymi bijatykami? xd
      Eh, wiem, co czujesz. Ta noc, w którą nie możesz spać, bo przeszkadza Ci motywująca świadomość, że za te kilka godzin wreszcie ponownie zobaczysz ich wszystkich w akcji ♥
      Cóż, dokładnie, byle do marca!
      Dziękuję za wszystko :')

      Usuń
  3. Tym razem jestem punktualnie! xd
    Głupi Nico. Nawet nie dał Sebastianowi dojść do słowa i wytłumaczyć całej tej sytuacji. Kurcze, jeszcze jak na początku dało się z nim wytrzymać tak teraz staje się tym 'kochanym' Rosbergiem, którego każdy 'uwielbia'. :') Mimo to mam nadzieję, że Seb dalej będzie walczyć o swoje.

    Kochana, świetny rozdział i czekam, aż dodasz następny. :)
    Buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ Nico zawsze był 'kochanym' Rosbergiem, którego każdy 'uwielbia'. Po prostu mnie lub bardziej okazywał to swoje prawdziwe, paskudne oblicze :')
      Dziękuję za wszystko i całuję! ;*

      Usuń
  4. No ja wiedziałam, że on ją kocha... Jednak coś tego mojego wróżbiarstwa jeszcze będzie :')
    Masz rację, nienawidzę Rosberga -.- Co za idiota... Sebi da radę, ja to wiem (kula mi powiedziała). Dobra, gadam od rzeczy :')
    Misia, damy radę! Do marca tylko trzy miesiące, TYLKO! I jak już mówiłam całkiem szybko leci, tym bardziej jak Jorge niszczy moje serce zdjęciami jamniczka ;-; Miesiąc minął szybko to następne trzy też. I trzeba myślec pozytywnie, pózniej wynagrodzą nam to czekanie wieloma miesiącami pięknych wyścigów! Tylko żeby Marc nie lądował już tyle na deskach :c

    Czekam z niecierpliwoscią (bo wiem, że już jest) na kolejny ;*
    Kocham ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misia, to nie wróżbiarstwo, ale moja obsesja na punkcie Seba, muszę Cię zmartwić :')
      Eh, oczywiście, że damy radę! Minął już tydzień, jeszcze tylko kilkanaście takich i będziemy najszczęśliwszymi dziewczynami na świecie, nieprawdaż?

      Kocham i dziękuję ♥

      Usuń
  5. Ja wiedziałam no :)) Nico w końcu przyznał się do tego, że kocha Anę, ale nie jest jedyny. Sercę Sebastiana również należy do niej ;))
    I przyznam się szczerzę, że Nico stracił na mojej sympati. Myślałam, że jest inny.. :/
    Go, go Sebastian! Jeśli dało się wygrywać i być czterokrotnym mistrzem świata to dlaczego nie udałoby się zawalczyć o kobietę, którą się kocha :))
    Czekam na kolejny
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, od początku to opowiadanie miało być bojem między Sebastianem a Nico i mam nadzieję, że tak też pozostanie. Aczkolwiek do końca jeszcze daleka droga, więc wiele może się zmienić :')
      dziękuję i całuję! ;*

      Usuń
  6. Jestem :)
    Kompletny brak słów do Nico.... Coraz bardziej jestem na niego wściekła! Jak może mieć takie gadki do Sebastiana? Jakim prawem? Niech się zajmie sobą, a nie zamydla oczy innym.
    Ana wpadła. No, zakochała się dziewczyna i jak widać Sebastianowi również obojętna nie jest. Załamał się chłopak, ale nie wolno mu się podłamywać! Musi walczyć, tym bardziej, że ja mu tak mówię :D

    Rozdział jest cudny! Kochana, z rozdziału na rozdział jestem oczarowana coraz bardziej ^^
    Weny i buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy Nico Rosberg, ten Nico Rosberg którego znają wszyscy fani F1 kiedykolwiek dał spokój zwyciężającemu Sebastianowi, by zająć się swoim nosem? No więc właśnie xd
      Dziękuję za wszystko! ♥

      Usuń