niedziela, 22 listopada 2015

Part Seven

Szybko bijące serce niemal wyskakiwało z mojej piersi. Chciałam uciec stąd jak najdalej, może nawet ponownie zagrzebać się w łóżku stojącym na środku pokoju monakijskiego domu. Ale byłam w stanie jedynie wypłakiwać się w ramię Kimiego. To wszystko bolało mnie bardziej, niż z początku mogłam sobie wyobrazić. Uczucie, którym zaczęłam darzyć Sebastiana było na tyle silne, by przytłoczyć mnie ową wiadomością. Nie znalazłam motywacji nawet na samodzielne wyjście z windy, to Raikkonen musiał mnie wyprowadzić i posadzić pod ścianą.
- Ana, to nie tak, jak myślisz.
Wzięłam kilka urywanych wdechów, starając się nie jąkać przy wypowiadaniu słów.
- Oczywiście. Teraz będziesz go tłumaczył...
- Nie, naprawdę nie rozumiesz.
Zmarszczyłam brwi. Nie chciałam słuchać głupich wyjaśnień, już i tak wystarczająco cierpiałam. Jedyne, czego potrzebowałam, to spokoju oraz odrobiny ciszy. Nie ukoiłoby to moich drżących z nadmiaru nieprzyjemnych emocji dłoni, ale przynajmniej pozwoliło wszystko przemyśleć i możliwie zapomnieć. Podjąć jakąś decyzję na temat dalszego działania.
- W takim razie mi wytłumacz - poprosiłam, patrząc prosto w jego oczy.
- Myślę, że nie ja powinienem to zrobić.
Westchnęłam. Czy wszystko zawsze musi być tak skomplikowane?
- Nie chcę go widzieć...
- Posłuchaj mnie. - Zagryzł dolną wargę, jednocześnie ściskając moje ramię. - Sebastian nie jest złym człowiekiem, nie zrobi Ci krzywdy. On po prostu wiele w życiu przeszedł. I uważam, że nie ja powinienem Ci to wszystko wyjaśnić.
Zacisnęłam powieki, pozwalając, by słone łzy spłynęły po moich policzkach dwiema niezbyt równymi stróżkami. Schowałam twarz w dłoniach, starając się nie myśleć. Miałam dość wszystkiego. Zaczynając na beznadziejnym ojcu mającym mnie głęboko w poważaniu, a kończąc na uczuciu, które nawet nie zdążyło całkowicie się rozwinąć, a już było skazane na porażkę i usunięcie się w cień. Musiałam zapomnieć. Wyrzucić z siebie wszystkie wspomnienia związane z Vettelem. Pytanie tylko, czy będę umiała to zrobić...
Wspomagając się obłożoną tapetą ścianą, stanęłam chwiejnie na nogach i głośno przełknęłam ślinę. Miałam wrażenie, jakby coś rozrywało mnie od środka. Dusiłam się. Chciałam uciec stąd jak najszybciej i przede wszystkim przestać się nad sobą użalać.
- Pomożesz mi znaleźć Nico? - spytałam, patrząc w tęczówki Kimiego. - Chcę go przeprosić...
- Ana, idź z nim porozmawiać. - Jego błagalny ton sprawiał, że prawie przewróciłam się z nadmiaru emocji. - Tak, wiem. To, co robił nie ma żadnego usprawiedliwienia. Ale minęło sporo czasu, on się naprawdę zmienił...
- Daj spokój. Brzydzę się nim.
Raikkonen zacisnął powieki z bezradności. Westchnął, po czym objął mnie w geście pocieszenia.
- Jesteś tego pewna?
- Nie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Ale chcę przeprosić Nico.
Kierowca poprowadził mnie do końca korytarza i skierował się w stronę mojego pokoju. Stojąc przed drzwiami, przytulił mnie do torsu, a ja schowałam się w jego ciele najlepiej, jak tylko potrafiłam. Czemu życie musi być takie beznadziejne? Dlaczego wszystko, czego się tknę, sprawia, że cierpię?
Przywołałam wspomnienie tych błyszczących, niezwykle hipnotyzujących tęczówek, przyprawiających o przyjemne łaskotanie w okolicach serca. Czarującego uśmiechu dającego mi radość, inspirację i nadzieję na lepsze jutro. Przypominały mi się wszystkie ciepłe słowa, które w moją stronę kierował. Po prostu to, w czym tak bardzo się zakochałam i o co chciałam walczyć, tylko po to, by później przekonać się, jakim człowiekiem tak naprawdę jest Vettel.
- Chociaż spróbuj - wyszeptał Kimi.
Ja jednak pokręciłam tylko głową, odsunęłam się od niego i z niezwykle nieszczerym, wymuszonym uśmiechem zamknęłam się wewnątrz hotelowego pokoju.
Miałam wielką ochotę usiąść na podłodze i zacząć płakać, tak, jak to robiłam, gdy miałam pięć lat i tata nie chciał mnie puścić na plac zabaw znajdujący się w pobliskim parku. Ale musiałam być silna. Nie umiałam co prawda powstrzymać kapiących na podłogę łez zmieszanych z nieprzyjemnymi ciarkami przeszywającymi co jakiś czas moje ciało, jednak zagryzłam zęby i ruszyłam w kierunku walizki. Zaczęłam niedbale wrzucać do niej ubrania znajdujące się w szafie. Z wściekłością wcisnęłam do środka koszulkę merców i dwie pary jeansów. Podniosłam z podłogi podręczny plecak, po czym wysypałam na łóżko jego zawartość. A widząc to, co kiedyś sprawiało, że unosiłam się we własnym, wyimaginowanym świecie, poczułam niezwykle duszący ucisk w gardle. Bluza Sebastiana... Krwistoczerwona, z emblematem ferrari i wyszytą, niemiecką flagą na karku.
Nie umiałam z nią nic zrobić. Dlatego po prostu przytuliłam się do niej i płacząc, bezradnie położyłam na łóżku. W niektórych miejscach nadal dało się odczuć lekki zapach jego cudownych perfum. Czegoś, co jeszcze kilka godzin temu dawało mi niezwykle silne poczucie bezpieczeństwa. A teraz przyprawiało tylko o beznadziejny, paraliżujący wręcz ból.
Może wydawałam się śmieszna. Dziwnie było tak rozpaczać po pozornej utracie faceta, którego znałam kilka dni. Ale to był właśnie efekt zamykania mnie w pokoju przed całym światem. Nie miałam doświadczeń. Nie rozumiałam, jak to jest się zakochać i nie byłam odporna na zranienie. Przecież równie dobrze mógł mi powiedzieć prosto w twarz, że nic dla niego nie znaczę. I wtedy czułabym się dokładnie tak samo. A może nawet gorzej?
Słysząc ciche pukanie zerwałam się na nogi. Panicznie upchnęłam bluzę ferrari pod stertą ciuchów znajdujących się już w walizce, po czym odwróciłam w kierunku otwierających się drzwi. Do środka wszedł Nico z niezwykle zatroskaną miną.
- Kimi mówił... Ana, co się stało? - Zaraz do mnie doskoczył i mocno do siebie przytulił. - Dlaczego płaczesz?
Nie byłam pewna, czy chciałam mu się z tego zwierzać. Ale tylko jemu ufałam w stu procentach. W gruncie rzeczy był jedyną osobą, której naprawdę na mnie zależało.
- Miałeś rację - wyszeptałam, chowając twarz w jego ramieniu. Czułam, jak uspokajająco gładził mnie po włosach. - Sebastian to idiota.
- Coś ci zrobił?
- Nie, ale... Kimi powiedział mi o jego przeszłości. Jak wpuszczał do łóżka pierwszą lepszą i...
- Przecież Cię ostrzegałem.
Gwałtownie zamrugałam powiekami, odsuwając się od niego.
- Wiem. Przepraszam, że Ci nie uwierzyłam.
Blondyn położył dłoń na moim policzku, delikatnie się uśmiechając.
- Nie masz za co. Po prostu w przyszłości uważaj na to, z kim się zadajesz.
Pokiwałam głową, choć czułam, jak ciężko będzie mi wyplenić Vettela z życia. Tym bardziej, że przecież miałam go widywać na każdym Grand Prix.
- Możemy... Możemy już wyjechać? Nie chcę się na niego natknąć.
- Oczywiście. Zaraz zarezerwuję bilety.
Czule pocałował mnie w czoło, jednocześnie upewniając w słuszności podjętej decyzji.

***

Pakowanie się po wyścigowym weekendzie nigdy nie należało do moich mocnych stron. Nie raz zdarzało mi się zostawić coś w hotelu, czego konsekwencją było wykonanie miliona telefonów. Dlatego najczęściej odpuszczałem sobie poszukiwania owej zguby i nauczyłem się sprawdzać, czy oby na pewno wszystkie najważniejsze rzeczy są już na miejscu.
Zapinanie walizki przerwał mi dźwięk otwieranych drzwi. Zmarszczyłem czoło i odwróciłem się, zauważając strapionego Raikkonena.
- Coś się stało? - spytałem, nie kryjąc zdziwienia.
- Nie, skądże znowu. U mnie wszystko w porządku. - Uśmiechnął się krzywo. - Za to ty stary masz przesrane.
Otworzyłem usta, by zadać kolejne pytanie, jednak Fin mnie uprzedził.
- Nico niczym ostatni konfident wyśpiewał Anie o twojej przeszłości, pomijając najistotniejsze fragmenty. Więc od tej pory jesteś w jej oczach jebanym podrywaczem kochającym panienki na jedną noc.
Zatkało mnie. Bliżej nieokreślona siła przydusiła moje gardło i kazała mi usiąść na łóżku z bezradności. Uderzyłem pięścią w pozornie idealnie ułożoną pościel, czując, jak do moich oczu napływają łzy. Przecież teraz nie będzie chciała mnie znać...
- Kurwa - szepnąłem, starając się pozbierać myśli w jedno, logiczne zdanie. - Co ja mam robić?
- Wujcio dobra rada mówi: po prostu walcz.
Zacisnąłem powieki, biorąc kilka uspokajających oddechów. Nie mogłem działać pochopnie, głupio podjęte decyzje tylko skomplikowałyby już i tak beznadziejną sytuację. Dlatego ignorując wrażenie, że właśnie straciłem dziewczynę niemalże idealną wstałem, po czym zbierając w sobie całą odwagę wyszedłem na korytarz. W drodze do jej pokoju zastanawiałem się, co mam powiedzieć. Tak po prostu wejść i poprosić, by mi wybaczyła? Opowiedzieć całą historię, która i tak niczego nie usprawiedliwiała? Byłem pieprzonym kretynem, że w ogóle zaczynałem pakować się w kolejny związek!
Ale teraz nie posiadałem opcji odwrotu. Musiałem włożyć w to wszystkie swoje siły. Sprawić, by mi uwierzyła i dała drugą szansę. Dla niej byłem gotowy zrobić praktycznie wszystko...

__________
Wiem, nie wyjaśniłam sprawy z Sebastianem. I nie wyjaśnię jej jeszcze w dwóch najbliższych rozdziałach. Mam nadzieję, że jakoś wytrzymacie :')
W każdym razie dziękuję za wsparcie w postaci komentarzy i zapraszam do zostawiania po sobie śladu również pod tym rozdziałem! ♥

16 komentarzy:

  1. Komentarz mi się skasował... Wychodzę :c A był taki piękny... To jeszcze raz...
    Miałam ochotę cię udusić po pierwszym akapicie, bo bardzo chciałam żeby Kimi jej powiedział. Ale z każdym kolejnym zdaniem podobał mi się taki tok wydarzeń. Rozdział świetny, jak zawsze zresztą.
    Ten komentarz jakiś taki bez ładu i składu, ale to wina bloggera ;-;
    Czekam na następny ;*
    Kocham ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misia, spokojnie, Twoje komentarze zawsze motywują mnie najbardziej, bo jesteś po prostu najlepsza! Dlatego dziękuję za wszystko ♥♥

      Usuń
  2. Wow, no proszę! Co tu się dzieje?!
    Czuje, że Sebastian będzie miał teraz pod górkę. Jednak jestem ciekawa czym on tak narozrabiał..
    Czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieje się dużo, choć nie do końca było to w moich planach. Ot tak, wyszło :')
      I bardzo dziękuję!

      Usuń
  3. Na Twoje opowiadanie trafiłam dzisiaj, ale zostanę z pewnością na dłużej. Po pierwsze, bo kocham Formułę 1 całym swoim morkowym serduchem i choć czasem rozstaję się z nią na jakiś czas, to w końcu wracam, bo mi tęskno. Po drugie, bo Sebastian był i jest tym kierowcą, do którego mam ogromny sentyment i którego darzę jakimś sympatycznym uczuciem (nie mylić tego z pragnieniem poślubienia, etc). I po trzecie - bo piszesz bardzo ładnie i składnie. A ja jestem dosyć mocno uczulona na style blogów. Będę szczera, bo zawsze taka jestem komentując - kiedy na początku przeczytałam, że Ana to księżniczka, to wywróciłam oczyma. Przez moje kilka lat egzystencji w blogosferze, przeżyłam już pierdyliard księżniczek, którym cudownym trafem zsyłano piłkarzy/siatkarzy/skoczków/kierowców itd, itp. Dlatego zawsze do takich opowieści podchodziłam z dystansem. Ale Twoja ma w sobie "to coś" i mam nadzieję, że tego nie zabijesz w kolejnych rozdziałach. Poza tym wydajesz mi się autorką, która mimo swoich umiejętności nie popada w kolejnych rozdziałach w megalomanię - przez co opowiadanie nie jest przerysowane. Bardzo to cenię. Życzę Ci powodzenia i trzymam kciuki, by weny nie zabrakło.

    W wolnej chwili zapraszam na moje vettelowskie fan-fiction,
    [kiedy-powrocisz] lub inne z moich sportowych wypocin.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na kolejny!

    Morka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo cieszę się, że tutaj dotarłaś, ponieważ Twoja opinia, zarówno pozytywna (dająca mi niesamowitą wręcz motywację do dalszego pisania), jak i negatywna (pozwalająca zmienić lub wykluczyć z mojego stylu pisania to, co może niektórych, jak i mnie samą kłóć w oczy) jest dla mnie piekielnie ważna.
      Niestety mam talent do psucia poszczególny rozdziałów, postaci, czy nawet całych opowiadań, co miało już miejsce kilkakrotnie w mojej blogowej karierze. Zawsze staram się tego unikać, ale niestety coś wewnątrz mnie, może brak weny, chęci, a może coś jeszcze innego nie pozwala mi tego dokonać.
      Cóż, mam jednak nadzieję, że tym razem będzie inaczej i Cię nie zawiodę. Liczę też oczywiście na zwracanie mi uwagi, jeśli do takowych czynów będę się posuwać.
      Dziękuję też za wszystkie miłe słowa i pozdrawiam!

      suenos

      Usuń
  4. Brakuje mi po prostu słów :( to jest tak przepiękne ❤
    Przeczucie mówi mi, że Sebastian będzie walczył. Choć, czy nie jest już na straconej pozycji tego nie wiadomo :/
    Co do Nico... To widać, że Ana nie jest dla niego obojętna. I wątpię, by chciał z niej zrezygnować :)
    Czekam na kolejny
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, choć o prawdziwym Nico mam opinię jaką mam, to tego stąd w początkowej wersji nawet polubiłam :')
      Dziękuję za przemiłe słowa i całuję! ;*

      Usuń
  5. Jestem :)
    Przepraszam, że poprzednich nie komentowałam, to jednak nie oznacza, że nie czytałam, kiedy tylko zostawiasz informację o nowości od razu wpadam i się zaczytuję :)

    Moja jakakolwiek sympatia do Nico w Twoim opowiadaniu rozprysła jak bańka mydlana. Wiem, że się zakochał, bo wszystko na to wskazuje, ale jeśli faktycznie zależy mu na jej szczęściu, nie powinien mówić takich rzeczy, nie znając do końca całej prawdy.
    Ana bardzo to przeżywa, ale dla mnie powinna pogadać z Sebem, bo jak inaczej ma się dowiedzieć całkowitej prawdy? Poprzez gadanie Nico? To chyba nie najlepsze wyjście..
    A Vetti musi walczyć! Po prostu musi! Nie widzę innej opcji
    Kimi, jak ja cię uwielbiam, chłopie! Wujcio dobra rada, jak zawsze wie co powiedzieć. To taki pozytywny człowiek, że nie da się go nie lubić ;)

    Oczywiście czekam na kolejny! I obiecuję regularne komentowanie ;*
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama mam za uszami niesamowite zaległości na różnorakich blogach, więc winić nikogo za niekomentowanie moich rozdziałów nie mogę. Dziękuję jednak, że tutaj wpadłaś i coś po sobie pozostawiłaś, to wiele dla mnie znaczy :')
      Cóż, to, że 'zepsuję' Nico w dalszych rozdziałach było raczej oczywiste, zważając na moją antysympatię w jego kierunku. Chociaż muszę przyznać, miałam moment załamania, bo jego jako postać w tym opowiadaniu na chwilkę nawet polubiłam.
      Dziękuję za wszystko i całuję! ;*

      Usuń
  6. Przepraszam za spóźnienie. ;-;

    Wszystko się tak diametralnie zmieniło, a ja miałam nadzieję, że Sebastian będzie z Aną. Rany, nie, Seb musi coś z tym zrobić, MUSI! Całym serduszkiem trzymam za niego kciuki, choć trzeba przyznać, że nieźle sobie nagrabił. Oj, Vetti, Vetti. :((
    A Kimiego w tym opowiadaniu po prostu uwielbiam. Jest taką sympatyczną i miłą postacią, zawsze wie, co powiedzieć i jak doradzić. :')
    Co mogę więcej powiedzieć? Liczę, że za niedługo dodasz kolejny rozdział, bo tego bloga (zresztą jak i inne Twojego autorstwa) mogłabym czytać i czytać. :)

    Całuję i czekam na ósemkę. ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to się mówi, lepiej późno, niż wcale :')
      Rozdziały staram się dodawać co tydzień, a ostatnio mi to o dziwo wychodzi, więc chyba nie jest tak źle.
      Dziękuję za wszystko i całuję! ;*

      Usuń
  7. Już jestem!
    Wybacz, że tak późno, ale w tygodniu szkoła pochłonęła mnie w 100%.
    Ależ tutaj powywracałaś wszystko. O, rany! Nie można było się nudzić. ;o
    Vettel... Ech, Seba żeś się znalazł w nieciekawej sytuacji. ;/
    Ciekawe, co będzie dalej...
    Kochana, dodawaj szybko nowy! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, jak to jest chcieć, a nie móc przez natłok szkolnych obowiązków. Jedno z najgorszych uczuć...
      Ale dziękuję, że zawitałaś i oczywiście nowy możliwie jak najszybciej :)

      Usuń
  8. No nie mogę! Jaka Ann jest uparta! Rozumiem, że może być zła na Seba, ale na jej miejscu chciałabym jak najszybciej wszystko wyjaśnić. A Nico, jeśli nie mówi jej całej prawdy, jest po prostu dupkiem xD
    Kimi oczywiście niezastąpiony ;)
    Mam nadzieję, że przy najbliższej okazji Seb będzie chciał wszystko wyjaśnić Anabell.
    No i ja sama jestem ciekawa co tam Sebuś namieszał w swojej przeszłości ;)
    Całusy, Molly :*

    PS. Jutro prawdopodobnie nowy rozdział u mnie :) Jeśli będziesz miała chwilę to zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy Nico kiedykolwiek dupkiem nie był? xD
      Sebastian do osób szybko się poddających nie należy, więc z całą pewnością będzie chciał to wyjaśnić. Tyle mogę Ci zdradzić.
      I oczywiście, że wpadnę do Ciebie! Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wracasz kochana! ♥

      Usuń